Nie-dzielni piloci…
W niedzielę wiatr z nas zakpił… Choć prognozy i węch najstarszych Kaszebów wskazywały na klif, od rana wiało wschodem z południową odchyłką, więc większość z nas, zahaczywszy o Mechelinki, udała się na wschodnią.
Gdy tylko tam dotarliśmy, zgodnie z prawem Murphiego wiatr ukradkiem i znienacka cichł i odkręcał powoli na klif, a my, oglądając jak Kierownik lata jeszcze resztką woli, … (czytaj dalej)